Wciąż na leżąco, siedząco i delikatnie kicająco potrafię przygotować coś smakowitego. Do kuchenki i piekarnika mam daleko, dlatego dzisiaj coś co można przygotować prawie w całości na kanapie.
Na szczęście mój Mąż wczoraj zrobił część zakupów, bo okazuje się, że dzisiaj nie jest otwarty ani jeden sklep. Paranoja! Zielone Świątki? Czy to naprawdę jest powód do zamknięcia wszystkich sklepów? Pamiętam jak rok czy dwa temu zielonoświątkowcy walczyli o to, ale nie sądziłam, że to przejdzie. W naszym kalendarzu jest jeszcze kilka świąt porównywalnej rangi. Czy to oznacza, że one wszystkie powinny być dniem wolnym?
Anyway... mąż umył mi i przygotował rzodkiewki oraz szczypiorek. Podał nóż, miskę, twaróg, śmietanę oraz przyprawy. Sam w tym czasie przygotowywał resztę rzeczy do śniadania. No wiecie: pieczywo, masło, szynkę i takie tam.
Rzodkiewki trzeba pokroić na kawałki różnych rozmiarów. Tak jak mam w zwyczaju nad miską w powietrzu. Do rzodkiewek dorzucamy pokrojony szczypior. Na tym etapie dodajemy chociaż trochę przypraw: soli, pieprzu ziołowego oraz Vegety. I mieszamy.
Dodajemy pokruszony w rękach twaróg, znowu mieszamy. Dodajemy przyprawy znowu, pod warunkiem, że jest to konieczne. Żeby to sprawdzić trzeba sprawdzić to najzwyczajniej w świecie próbując.
Tuż przed podaniem zalewamy prawie gotowy twarożek śmietaną, mieszamy i zajadamy! Czyż to nie jest bardzo proste??
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz