wtorek, 18 maja 2010

Papardelle ze szpinakiem

W gipsie czy nie w gipsie, wciąż potrafię gotować :) Mam dwa wspaniałe legowiska, które umożliwiają mi gotowanie pomimo cholernie ciężkiej longety. Uwaga uwaga! Przedstawiam Państwu: kanapę i krzesło!

Kanapa - (łac. canopeum) weszła w użycie w XVII wieku. Rodzaj fotela poszerzonego, mieszczącego od trzech do czterech osób, wyściełanego, z oparciem i poręczami. W kryzysowej sytuacji pomieści Żonę w kuchni i jej chorą nogę. Na upartego znajdzie się jeszcze kawałek miejsca na Męża leżącego u stóp żony. Umożliwia wykonanie części kuchennych prac w wygodnej pozycji.

Krzesło - mebel do siedzenia o konstrukcji szkieletowej z oparciem i bez podłokietników. W tym przypadku wykonane z drewna, bez tapicerowanego siedziska i oparcia. Okazuje się być przydatne w kuchni w celu siedzenia żony z nogą w gipsie.

Moi drodzy dzisiaj zaprezentuję Wam, jak przygotować wspaniały obiad, przy użyciu rąk i nóg wspaniałego Męża. Jeśli nie posiadacie męża, lub w przypadku panów żony, polecam sobie znaleźć. Niezastąpiony towarzysz życia codziennego, rozśmieszacz, psychoterapeuta, pomoc domowa w jednym ;P

Do przygotowania makaronu ze szpinakiem potrzebujemy składników zakupionych przed skręceniem nogi. Jeśli jednak nie udało Ci się tego wcześniej przewidzieć, do obowiązków współmałżonka możesz dopisać zakupy.

Leniwie siedząc na kanapie prosimy Męża o podanie: pęczków szpinaku, worka na śmieci, dużą miskę. Wciąż nie podnosząc się przeglądamy liście, brzydkie wrzucamy do worka. W worku na śmieci umieszczamy również odcięte łodygi. Dobre liście wrzucamy do przygotowanej miski.

Prosimy męża, aby opłukał porządnie liście. Chcąc jednak zaoszczędzić mu dodatkowego stania przy zlewie, proponujemy uzupełnienie 3/4 zlewu letnią wodą. Prosimy męża, aby wrzucił do wody liście, zamieszał troszkę i zostawił na jakieś 20 minut.

Gdy minie czas moczenia liści, prosimy małżonka, aby wyciągnął je do durszlaka delikatnie je wyciskając. Wciąż siedząc leniwie rwiemy odcedzone liście w rękach lub tniemy nożyczkami czy nożem.

Następnie prosimy Męża, aby przygotował przy kuchence: patelnię, masło, obrane ząbki czosnku + zgniatarkę, miskę z liśćmi szpinaku, śmietankę, przyprawy, duży garnek, makaron, łyżkę, widelec (w każdym razie coś do mieszania).

Obowiązkowo uśmiechamy się zachęcająco do Męża, aby również przy kuchence ustawił krzesło. I koniecznie usadowił się w kuchni, aby nie było smutno. Nie wiem, jak Wy, ale ja zwykle gdy przyrządzam coś w kuchni, potrzebuję, aby coś grało w tle. Zwykle włączam TV, ale wtedy dużo biegam w te i z powrotem, kiedy lecą reklamy. Będąc uziemioną na tyłku mogłabym również wściec się na radio, ponieważ nie zawsze leci to, co lubię. Dlatego właśnie warto zachęcić małżonka do spędzenia z nami trochę czasu w kuchni.

Na rozgrzane na patelni masło wyciskamy czosnek. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale kiedyś mi ktoś powiedział, że trochę soląc zmniejszymy ryzyko przypalenia się czosnku. A wiecie, że przypalony czosnek jest wstrętnie gorzki. Na podsmażony na maśle czosnek wrzucamy stopniowo liście szpinaku. Stopniowo, ponieważ na jeden raz na pewno nie zmieści się na patelni. Liście jednak bardzo szybko i bardzo wyraźnie zmniejszają swoją objętość. Z trzech dużych świeżych pęczków liści wyszło mi jakieś pół patelni liści już gotowych.

Liście gotowe, to takie, które puściły już trochę soków, które wyparowały. Do gotowych liści dolewamy odrobinę mleka, a później śmietankę do sosów. Mieszając co jakiś czas dalej trzymamy patelnię na ogniu. Sos szpinakowy jest już prawie redi. Trzeba tylko dodać odrobinę przypraw. Najpierw próbujemy malutką porcję na łyżeczce i wtedy oceniamy jakich przypraw użyjemy. W moim przypadku były to papryka słodka i ostra, pieprz ziołowy i jeszcze niewielka porcja soli.

W czasie, gdy robimy sos, również prosimy Męża o pomoc w nastawieniu wody na makaron. Makaron nie byle jaki. Koniecznie papardelle. Każdy inny wg mnie do tej potrawy już się tak super nie nadaje. Papardelle też nie może być pierwsze lepsze. Kiedyś łatwo można było dostać wyśmienite Papardelle Malmy, ale już zniknęło ze sklepów. Obecnie najchętniej używam PrimoGusto. Za to bardzo bardzo nie lubię DeCecco. Wiem, że to dobra firma, ale jak dla mnie jest zbyt paciowaty.

Dodatkowo makaron nie może być po prostu ugotowany na wodzie. Istotne są dodatki. Sól i kostka Knorr bulion z oliwą z oliwek z ziołami. Uwydatnia smak makaronu, sprawia, iż nie jest mdły.
Makaron gotujemy na tak zwane al dente. Broń Boże rozgotować!!!

Gotowy makaron i sos mieszamy ze sobą. W odpowiednich dla siebie i współmałżonka proporcjach. Ja na przykład raz lubię więcej sosu, a czasem więcej makaronu.

 Tak czy inaczej startego żółtego sera na pewno nie może zabraknąć. Ser dodajemy indywidualnie do każdej porcji, póki jeszcze danie jest gorące, aby zdążył się roztopić. Palce lizać!

MAKARON ZE SZPINAKIEM:
350 g makaronu Papardelle
1,5 łyżeczki soli
1 kostka Knorr Bulion z oliwy z oliwek z ziołami
2 litry wody do gotowania makaronu
3 pęczki świeżego szpinaku
5 ząbków czosnku
pół kostki masła
500 ml śmietanki do zup i sosów
sól, pieprz
papryka ostra, papryka słodka

Zapomniałam jeszcze dodać, że zestawianie z gazu, nakładanie i przygotowywanie stołu do posiłku również pozostawiamy Mężowi. W każdym razie z nogą w gipsie ciężko by było poprzenosić garnki i talerze z jednego miejsca na drugie.

Na wszelki wypadek postarajcie się nie pisać tekstów o podobnym zabarwieniu, jeśli wiecie, iż Małżonek nie ma dystansu do samego siebie. Ja akurat jestem szczęściarą :) Na okrągło robimy żarty z siebie na wzajem.

Makaron ze szpinakiem przez kilka ostatnich lat robiłam na najróżniejsze sposoby. Próbowałam różnych rzeczy. Jednak w tej postaci smakuje mi najlepiej. Nauczyłam się go robić od jednej z moich pierwszych współlokatorek. W odrobinie innej wersji. Z sosem zagęszczanym mąką. Ja jednak w toku ewolucji zmodyfikowałam potrawę na swoje potrzeby. Ach i na potrzeby podniebienia mojego Męża. Bo o Męża dbać trzeba :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz