sobota, 27 listopada 2010

Rurki z kremem kajmakowo-mascarpone, Pucharki z Daimami

Będąc w podstawówce nigdy nie sądziłam, że przekonam się do czytania książek. Ciągłe matczyne nagabywanie do czytania skutecznie mnie do niego zraziło. Obecnie nie tylko czytam książki (o tematyce innej niż medyczna), ale mam również ulubionego pisarza. O ile wiem, obecnie jest na niego pewna moda, jednak ja zachwyciłam się nim, gdy był jeszcze nie na topie.

Na mojej półce posiadam prawie wszystkie jego wydane książki, opowiadania i listy. Tutaj dużą rolę odegrał mój Mąż, który większość z nich sprezentował mi na urodziny, czy inne okazje. Podobno najsłynniejszym dziełem J.L.Wiśniewskiego jest "Samotność w sieci", która akurat mnie aż tak nie zachwyciła. Chociaż nie ukrywam, że gdy rozbierze się ją na części pierwsze, staje się prawdziwą skarbnicą dość trafnych "złotych myśli". Chyba dlatego jest jedną z częściej cytowanych.

Przeciętny Polak słysząc "Wiśniewski" ma przed oczami czerwonowłosego piosenkarza z Ich Troje. Dla mnie na dźwięk tego nazwiska w głowie brzmi burza świetnych cytatów, z których i tak już pewnie połowy nie pamiętam. Na szczęście zaznaczam je sobie czytając i potem w każdej chwili mogę do nich wrócić. Gdy się czyta, nie ma nic przyjemniejszego niż możliwość odczuwania tego o czym się czyta. Ja nie znam innego artysty, który ubierając coś w proste słowa, czyni to tak realne i wyjątkowe. Tylko czytając Wiśniewskiego tak często doświadczam ściśnięcia za gardło, płynących łez, bólu wewnętrznego cierpienia, głośnego śmiechu, czy przyjemnego mrowienia. Facet jest po prostu niesamowity!

Często słyszymy z Mężem o tym, że nasza historia jest wzięta żywcem z bajki. A ja czasem myślę sobie, że chciałabym, aby taki Wiśniewski ubrał ją w słowa, abym mogła w przyszłości usiąść przy kominku, przeczytać i przypominając sobie wszystkie szczególiki znowu to wszystko odczuwać tak wyraźnie.

Jakiś czas temu, gdy miałam "fazę" na mascarpone, zrobiłam niesamowite rurki z kremem. Udało nam się dostać takie gotowe waflowe rurki w Piotrze i Pawle. A że po problemach w nadziewaniu pączków na ubiegłoroczny tłusty czwartek zakupiłam w końcu specjalny sprzęt, mogłam zaszaleć i spróbować z napełnianiem rurek.

Zrobić ten krem, to naprawdę nic trudnego. Natomiast w smaku jest niesamowity. Najpierw przygotowujemy w jednym naczyniu serek mascarpone z masą kajmakową. Ucieramy je na jednolitą masę. W drugim naczyniu ubijamy 500ml śmietanki z odrobiną cukru pudru. Następnie dodajemy po trochu masy mascarpone-kajmak do śmietanki i delikatnie mieszając łączymy. Powtarzamy czynność do całkowitego połączenia się zawartości obu naczyń.

Masa chwilowo jest dość rzadka, dlatego napełniając rurki najlepiej jest opierać je o stół, aby krem nie wyciekał. Po napełnieniu wszystkich rurek odkładamy je na 1-2 godziny do lodówki. Gdy stężeje, zrobi się puszyste i pyszne!

RURKI Z KREMEM KAJMAKOWO-MASCARPONE
500 ml śmietanki 30%
500 g masy kajmakowej
250 g serka mascarpone
rurki waflowe

Ja zrobiłam kremu oczywiście za dużo. Dlatego reszta wylądowała w małych naczynkach. Jednak, aby dopełnić smak, dodaję do kremu pokruszone Daimy. No wiecie, te cukierki, które można dostać w IKEI. W sam raz do kawy dla Męża.

1 komentarz:

  1. Właśnie robię kawę i się ześliniłem na widok tych kubeczków z Daimami - po prostu totalna kremowa eksploza smaku ehhhh... :D

    OdpowiedzUsuń